10 maja 2013

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY


Światło wypełnia pokój, sprowadzając mnie z głębokiego snu
na jawę. Przeciągam się i otwieram oczy. Jest piękny majowy
poranek, Seattle leży u moich stóp. O rety, cóż za widok. Obok mnie
Christian Grey smacznie śpi. O rety, cóż za widok. Dziwię się,
że nadal jest w łóżku. Leży zwrócony w moją stronę i mam
niepowtarzalną okazję, aby mu się przyjrzeć. Jego piękna twarz
wygląda młodziej, zrelaksowana we śnie. Kształtne, wydęte usta
rozchyliły się lekko, lśniące, czyste włosy są w cudownym nieładzie.
Czy ktoś tak piękny może być przyzwoity? Przypominam sobie
pokój na piętrze... raczej nie. Potrząsam głową, mam tyle
do przemyślenia. Kusi mnie, aby wyciągnąć rękę i go dotknąć.
Podobnie jak małe dziecko, jest słodki, gdy śpi. Nie muszę się
martwić o to, co mówię, co on mówi ani o jego plany, szczególnie
plany w stosunku do mnie.
Mogłabym patrzeć na niego cały dzień, ale wzywa mnie
potrzeba. Wysuwając się z łóżka, znajduję jego białą koszulę
i zarzucam na siebie. Otwieram drzwi, myśląc, że prowadzą
do łazienki, ale znajduję się w przestronnej garderobie wielkości
mojej sypialni. Całe rzędy drogich garniturów, koszul, butów
i krawatów. Jak można potrzebować aż tylu ubrań? Cmokam
z niezadowoleniem. W zasadzie ta garderoba mogłaby rywalizować
z szafą Kate. Kate! Och, nie. Nie myślałam o niej cały wieczór.
Miałam do niej napisać. A niech to. Będę miała kłopoty. Przez
chwilę zastanawiam się, jak jej idzie z Elliotem.
Gdy wracam do sypialni, Christian nadal śpi. Sprawdzam
drugie drzwi. Łazienka, i to większa niż moja sypialnia.
Po co jednemu człowiekowi tyle miejsca? Dwie umywalki,
stwierdzam z ironią. Zważywszy na to, że z nikim nie sypia, jedna
jest pewnie nieużywana.
Wpatruję się w swoje odbicie w gigantycznym lustrze nad
umywalką. Czy wyglądam inaczej? Bo tak się czuję. Jestem trochę
obolała, szczerze mówiąc, a moje mięśnie... Rany, jakbym nigdy
w życiu nie ćwiczyła. „Bo nie ćwiczysz”. Moja podświadomość się
obudziła. Patrzy na mnie z wydętymi wargami i tupie nogą. „A więc
się z nim przespałaś, oddałaś mu dziewictwo, facetowi, który cię nie
kocha. Właściwie ma wobec ciebie dziwne zamiary, chce z ciebie
zrobić jakąś perwersyjną seksualną niewolnicę.
ZWARIOWAŁAŚ?!” – krzyczy na mnie.
Krzywię się, patrząc w lustro. Będę musiała to wszystko
przetrawić. Szczerze, chcę zakochać się w facecie, który jest więcej
niż piękny, bogatszy niż Krezus i czeka na mnie w Czerwonym
Pokoju Bólu. Wzdrygam się, oszołomiona i zdezorientowana. Moje
włosy jak zwykle odmawiają posłuszeństwa. Fryzura „po seksie”
niezbyt mi pasuje. Próbuję przywołać je do porządku palcami, ale
ponoszę sromotną klęskę i poddaję się. Może znajdę w torebce jakieś
gumki.
Umieram z głodu. Wracam do sypialni. Śpiący królewicz nie
obudził się jeszcze, więc zostawiam go i udaję się do kuchni.
Och, nie... Kate. Zostawiłam torebkę w gabinecie Christiana.
Znajduję ją i sięgam po telefon. Trzy wiadomości.
Wszystko okej, Ana?
Gdzie jesteś, Ana?
Cholera, Ana!
Dzwonię do Kate. Nie odbiera, więc zostawiam jej potulną
wiadomość, że żyję i nie uległam Sinobrodemu, no, nie w taki
sposób, o który musiałaby się martwić – a może jednak uległam.
Och, to wszystko jest takie pogmatwane. Muszę spróbować
skategoryzować i zanalizować swoje uczucia do Christiana Greya.
To zadanie niemożliwe. Zrezygnowana potrząsam głową. Potrzebuję
czasu na osobności, aby pomyśleć, z dala od tego miejsca.
Znajduję w torebce dwie gumki i szybko związuję włosy
w dwa kucyki. Tak! Im bardziej dziewczęco wyglądam, tym mniej,
może, grozi mi ze strony Sinobrodego. Wyjmuję z torebki iPoda
i podłączam słuchawki. Nie ma jak gotowanie przy muzyce.
Wsuwam go do kieszeni na piersi w koszuli Christiana, podkręcam
dźwięk i zaczynam tańczyć.
Rany Julek, ależ jestem głodna.
Jego kuchnia mnie onieśmiela. Jest tak stylowa i nowoczesna,
i żadna z szafek nie ma uchwytu. Potrzebuję kilku sekund, żeby
wydedukować, że muszę nacisnąć drzwiczki, aby się otworzyły.
Może powinnam przygotować Christianowi śniadanie. Poprzedniego
dnia jadł omlet... Hmm, wczoraj w Heathmanie. Rany, tyle się
od tamtej pory wydarzyło. Sprawdzam lodówkę, w której jest
mnóstwo jajek, i dochodzę do wniosku, że mam ochotę na naleśniki
i bekon. Tańcząc po kuchni, zabieram się do robienia ciasta.
Dobrze się czymś zająć. To daje trochę czasu na myślenie, ale
niezbyt głębokie. Podkręcona na cały regulator muzyka też pozwala
uciszyć poważne refleksje. Przyszłam tutaj spędzić noc w łóżku
Christiana Greya i udało mi się, chociaż nie pozwala on nikomu spać
w swoim łóżku. Uśmiecham się; misja zakończona sukcesem.
Wielkim sukcesem. Uśmiecham się szerzej. Przeogromnym. Jestem
rozkojarzona przez wspomnienia ostatniej nocy. Jego słowa, jego
ciało, kochanie się ze mną... Zamykam oczy, moje ciało wibruje
na samo wspomnienie, a mięśnie głęboko w podbrzuszu słodko się
kurczą. Podświadomość rzuca mi gniewne spojrzenie. „Pieprzenie,
a nie kochanie!” – krzyczy na mnie jak harpia. Ignoruję ją, ale
w głębi duszy wiem, że ma rację. Potrząsam głową, aby się
skoncentrować na wykonywanym zadaniu.
Kuchenka jest supernowoczesna, ale w końcu udaje mi się ją
rozpracować. Zaczynam od bekonu. Amy Studt śpiewa mi do ucha
o odmieńcach. Ta piosenka wiele dla mnie kiedyś znaczyła, bo sama
jestem odmieńcem. Nigdy nigdzie nie pasowałam, a teraz...
Otrzymałam niemoralną propozycję od samego Króla Odmieńców.
Dlaczego jest właśnie taki? Geny czy wychowanie? Nigdy się
wcześniej nad czymś takim nie zastanawiałam.
Kładę bekon pod grill, a kiedy się opieka, roztrzepuję kilka
jajek. Odwracam się i widzę Christiana siedzącego na jednym
ze stołków przy barze śniadaniowym, z głową podpartą na ułożonych
w wieżyczkę dłoniach. Ma na sobie koszulkę, w której spał. Fryzura
„po seksie” bardzo, ale to bardzo mu pasuje, podobnie jak stylowy,
poranny zarost. Wygląda na rozbawionego i zaskoczonego.
Zastygam, rumienię się, po czym zbieram się w sobie i wyjmuję
słuchawki z uszu. Na jego widok nogi mi miękną.
– Dzień dobry, panno Steele. Jest pani dziś rano niezwykle
ożywiona – mówi bez emocji.
– Dobrze spałam – jąkam w odpowiedzi, a on próbuje ukryć
uśmiech.
– Ciekawe dlaczego. – Marszczy czoło. – Ja też, kiedy
wróciłem do łóżka.
– Jesteś głodny?
– Bardzo – mówi, patrząc przenikliwie, i chyba nie ma
na myśli jedzenia.
– Naleśniki, bekon i jajka?
– Brzmi kusząco.
– Nie wiem, gdzie trzymasz podkładki pod talerze. –
Wzruszam ramionami, za wszelką cenę starając się nie wyglądać
na zdenerwowaną.
– Zajmę się tym. Ty gotuj. Czy mam włączyć jakąś muzykę,
żebyś mogła kontynuować swój... eee... taniec?
Opuszczam wzrok na dłonie, czując, że robię się purpurowa.
– Proszę, nie przerywaj z mojego powodu. To bardzo
zabawne. – W jego głosie pobrzmiewa wesołość.
Wydymam wargi. Zabawne, tak? Moja podświadomość
śmieje się ze mnie w dwójnasób. Odwracam się i dalej ubijam jajka,
prawdopodobnie trochę za mocno. Chwilę później on staje przy
mnie. Delikatnie ciągnie mnie za kucyk.
– Bardzo mi się podobają – szepcze. – Ale cię nie ochronią.
Hmm. Sinobrody.
– Jakie lubisz jajka? – pytam sucho. Uśmiecha się.
– Dobrze roztrzepane i ubite – uśmiecha się ironicznie.
Wracam do swojego zadania, starając się ukryć uśmiech. Nie
umiem się na niego gniewać. Zwłaszcza kiedy jest tak wyjątkowo
wesoły. Otwiera szufladę, wyciąga szaro-czarne podkładki i kładzie
na barze. Wylewam jajka na patelnię, wyjmuję bekon, odwracam
i wkładam z powrotem pod grill.
Gdy znów się odwracam, na blacie stoi już sok
pomarańczowy, a Christian parzy kawę.
– Chcesz herbatę?
– Tak, poproszę, jeśli masz.
Znajduję dwa talerze i kładę je na podgrzewaczu w kuchence.
On sięga do szafki i wyciąga herbatę Twinings English Breakfast.
Wydymam wargi.
– To było z góry przesądzone, prawda?
– Czyżby? Chyba jeszcze nic nie ustaliliśmy, panno Steele.
Co ma na myśli? Nasze negocjacje? Nasz, eee... związek...
czy cokolwiek to jest? Wciąż jest taki tajemniczy. Nakładam
śniadanie na podgrzane talerze i stawiam je na podkładkach.
Zaglądam do lodówki i znajduję syrop klonowy.
Patrzę na Christiana, a on czeka, aż usiądę.
– Panno Steele. – Odsuwa jeden ze stołków barowych.
– Panie Grey – kiwam głową. Wdrapuję się na stołek
i siadając, lekko się krzywię.
– Bardzo jesteś obolała? – pyta, siadając. Oczy ma
pociemniałe.
Czerwienię się. Dlaczego zadaje tak osobiste pytania?
– Cóż, szczerze mówiąc, nie mam porównania – rzucam. –
Czyżbyś chciał mi przekazać wyrazy współczucia? – pytam słodko.
Wydaje mi się, że próbuje stłumić uśmiech, ale nie jestem pewna.
– Nie. Zastanawiam się, czy powinniśmy kontynuować twoje
podstawowe szkolenie.
– Och. – Wpatruję się w niego oniemiała, nagle brakuje mi
tchu, a wszystko w środku mnie się ściska. Och... jak miło. Tłumię jęk.
– Jedz, Anastasio. – Mój apetyt znów stanął pod znakiem
zapytania... więcej... więcej seksu... tak, poproszę. – Nawiasem
mówiąc, to jest pyszne. – Uśmiecha się do mnie szeroko.
Ja z kolei prawie nie czuję smaku. Podstawowe szkolenie!
Chcę cię pieprzyć w usta. Czy to część podstawowego szkolenia?
– Przestań przygryzać wargę. To mnie rozprasza, a ponieważ
wiem, że nie masz na sobie nic pod moją koszulą, rozprasza mnie
jeszcze bardziej – warczy.
Zanurzam torebkę herbaty w małym czajniczku, który
przyniósł Christian. Mam w głowie zamęt.
– Jaki zakres podstawowego szkolenia miałeś na myśli? –
pytam nieco zbyt wysokim głosem, demaskując swoje wysiłki, aby
sprawiać wrażenie jak najbardziej naturalnej, spokojnej i absolutnie
niezainteresowanej, gdy tymczasem hormony sieją spustoszenie
w moim organizmie.
– Cóż, ponieważ jesteś obolała, pomyślałem, że zostaniemy
przy umiejętnościach oralnych.
Krztuszę się herbatą i wpatruję się w niego z szeroko
otwartymi ustami. Klepie mnie delikatnie po plecach i podaje sok
pomarańczowy. Zupełnie nie wiem, co ma na myśli.
– O ile chcesz zostać, oczywiście – dodaje. Patrzę na niego,
starając się odzyskać równowagę. Nic nie mogę wyczytać z jego
wyrazu twarzy. To takie frustrujące.
– Chciałabym dzisiaj zostać. Jeśli ci to odpowiada. Jutro
muszę pracować.
– O której musisz być w pracy?
– O dziewiątej.
– Zawiozę cię jutro do pracy na dziewiątą.
Marszczę czoło. Czyżby chciał, żebym została na kolejną
noc?
– Dziś wieczorem muszę podjechać do domu. Potrzebuję
czystych ubrań.
– Znajdziemy ci coś tutaj.
Nie mam pieniędzy na nowe ubrania. Podnosi dłoń i chwyta
mnie za brodę, pociągając ją i uwalniając wargę z uścisku moich
zębów. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że ją przygryzam.
– O co chodzi? – pyta.
– Muszę być dziś wieczorem w domu.
Usta ma zaciśnięte w wąską linię.
– W porządku – zgadza się. – A teraz zjedz śniadanie.
W mojej głowie i żołądku panuje mętlik. Apetyt zniknął.
Patrzę na niedojedzone śniadanie. Po prostu nie jestem głodna.
– Jedz, Anastasio. Wczoraj wieczorem nic nie jadłaś.
– Naprawdę nie jestem głodna – szepczę. Mruży oczy.
– Naprawdę chcę, żebyś dokończyła śniadanie.
– O co ci chodzi z tym jedzeniem? – wyrywa mi się. Jego
brwi się stykają.
– Mówiłem ci, że nie lubię marnować jedzenia. Jedz – rzuca.
Jego oczy są ciemne, zbolałe.
A niech to. O co w tym wszystkim chodzi? Podnoszę widelec
i jem powoli, próbując przeżuwać. Muszę pamiętać, żeby nie
nakładać sobie tyle na talerz, skoro jest taki dziwny w kwestii
jedzenia. Wyraz jego twarzy łagodnieje. Zauważam, że zmywa swój
talerz. Czeka, aż skończę, i to samo robi z moim.
– Ty gotowałaś, ja zmywam.
– Bardzo demokratycznie.
– Tak. – Marszczy brwi. – Zupełnie nie w moim stylu. Kiedy
skończę, weźmiemy kąpiel.
– Och, okej. – Ojejku... Wolałabym wziąć prysznic. Telefon
mi dzwoni, przerywając moją zadumę. To Kate. – Cześć. –
Odchodzę w kierunku szklanych drzwi balkonowych, z dala
od niego.
– Ana, dlaczego nie napisałaś nic wczoraj wieczorem? – Jest
zła.
– Przepraszam, porwał mnie wir wydarzeń.
– Wszystko w porządku?
– Tak, w porządku.
– Zrobiłaś to? – Próbuje zdobyć informacje. Przewracam
oczami, słysząc oczekiwanie w jej głosie.
– Kate, nie chcę rozmawiać przez telefon. – Christian mi się przygląda.
– Zrobiłaś... Wiem to.
Niby skąd? Blefuje, a ja nie mogę o tym rozmawiać.
Podpisałam tę cholerną umowę.
– Kate, proszę.
– Jak było? Wszystko w porządku?
– Już mówiłam, że tak.
– Był delikatny?
– Kate, proszę! – Nie mogę ukryć irytacji.
– Ana, nie ukrywaj niczego przede mną. Czekałam na ten
dzień prawie cztery lata.
– Zobaczymy się wieczorem. – Rozłączam się.
To będzie trudne do pogodzenia. Ona jest taka nieustępliwa
i chce wiedzieć wszystko ze szczegółami, a ja nie mogę jej
powiedzieć, ponieważ podpisałam... Jak to się nazywa? Umowę
o zachowaniu poufności. Zacznie panikować i będzie miała rację.
Potrzebuję planu. Wracam, by zobaczyć, jak Christian z wdziękiem
porusza się po swojej kuchni.
– Ta umowa... to obejmuje wszystko? – zaczynam ostrożnie.
– Dlaczego pytasz? – Odwraca się i patrzy na mnie,
odkładając herbatę. Czerwienię się.
– Cóż, mam kilka pytań, no wiesz, o seks. – Przyglądam się
swoim dłoniom. – I chciałabym zapytać Kate.
– Możesz zapytać mnie.
– Christian, z całym szacunkiem... – Mój głos cichnie. Nie
mogę zapytać jego. Dostanę w odpowiedzi skrzywiony, perwersyjny
jak diabli, wypaczony pogląd na seks. Potrzebuję bezstronnej opinii.
– Chodzi o sprawy techniczne. Nie wspomnę o Czerwonym Pokoju
Bólu.
Unosi brwi.
– Czerwony Pokój Bólu? Tu chodzi głównie o przyjemność,
Anastasio. Uwierz mi – mówi. – A poza tym – jego ton staje się
ostrzejszy – twoja współlokatorka i mój brat zamienili się w bestię
o podwójnym grzbiecie[4]. Wolałbym, żebyś tego nie robiła.
– Czy twoja rodzina wie o twoich... eee... upodobaniach?
– Nie. To nie ich sprawa. – Niespiesznie podchodzi, aż staje
naprzeciw mnie. – Co chcesz wiedzieć? – pyta i przesuwa palcami
po moim policzku aż do brody, odchylając moją głowę do tyłu tak,
aby spojrzeć mi prosto w oczy.
W środku aż mnie skręca. Nie potrafię okłamać tego
człowieka.
– Nic konkretnego w tej chwili – szepczę.
– Cóż, możemy zacząć od tego: jak ci było ostatniej nocy? –
W jego oczach płonie ciekawość. O rety.
– Dobrze – mamroczę.
Jego usta lekko się unoszą.
– Mnie też – mruczy. – Nigdy dotąd nie uprawiałem
waniliowego seksu. Dużo przemawia na jego korzyść. Ale może
dlatego, że robiłem to z tobą. – Gładzi kciukiem moją dolną wargę.
Gwałtownie wciągam powietrze. Waniliowy seks?
– Chodź, weźmiemy kąpiel. – Pochyla się i całuje mnie. Moje
serce podskakuje, a uczucie podniecenia spływa w dół... aż Tam.
Wanna jest z białego kamienia, głęboka, owalna i bardzo
dizajnerska. Christian pochyla się i napełnia ją wodą z kranu
wystającego z wyłożonej kafelkami ściany. Wlewa do wody jakiś
olejek, wyglądający na drogi. Pieni się, wydzielając słodki,
zmysłowy zapach jaśminu. Christian stoi i przygląda mi się
pociemniałymi oczami, potem zdejmuje T-shirt i rzuca go
na podłogę.
– Panno Steele. – Podaje mi rękę.
Stoję w progu z szeroko otwartymi oczami i splecionymi
dłońmi. Robię krok w przód, ukradkiem podziwiając jego sylwetkę.
Jest taki apetyczny. Moja podświadomość zatacza się i mdleje. Biorę
go za rękę, a on każe mi wejść do wanny, chociaż nadal mam
na sobie jego koszulę. Robię, co chce. Będę musiała się do tego
przyzwyczaić, jeśli mam zamiar skorzystać z jego szokującej
propozycji... jeśli! Woda jest kusząco gorąca.
– Odwróć się przodem do mnie. – Robię, co mi każe. Wbija
we mnie gorące spojrzenie. – Wiem, że ta warga jest pyszna, mogę to
potwierdzić, ale czy możesz przestać ją przygryzać? – mówi przez
zaciśnięte zęby. – Kiedy to robisz, mam ochotę cię przelecieć, a ty
jesteś obolała, okej?
Zaszokowana łapię oddech, automatycznie uwalniając wargę.
– Tak – dodaje wyzywająco. – Zrozumiałaś. – Wpatruje się
we mnie. Gorączkowo kiwam głową. Nie miałam pojęcia, że mogę
tak na niego działać. – Dobrze. – Wyjmuje mojego iPoda z kieszeni
na piersi i kładzie koło umywalki. – Woda i iPody, niezbyt mądre
połączenie – burczy. Sięga w dół, łapie skraj koszuli, zdejmuje mi ją
przez głowę i rzuca na podłogę.
Ponownie wstaje, aby mi się przyjrzeć. O święty Barnabo,
jestem zupełnie naga. Oblewam się purpurą i opuszczam wzrok
na dłonie. Za wszelką cenę pragnę zniknąć w gorącej wodzie
i pianie, ale wiem, że on nie będzie tego chciał.
– Hej – przywołuje mnie. Zerkam na niego, a on patrzy
z przechyloną głową. – Anastasio, jesteś bardzo piękną kobietą. Nie
zwieszaj głowy, jakbyś była zawstydzona. Nie masz się czego
wstydzić, a stać tutaj i patrzeć na ciebie to prawdziwa przyjemność. –
Ujmuje moją brodę i podnosi tak, bym spojrzała mu w oczy. Są
łagodne i ciepłe. O rety. Jest tak blisko. Mogłabym wyciągnąć rękę
i go dotknąć.
– Możesz teraz usiąść.
Zatrzymuje moje rozbiegane myśli, a ja opuszczam się
do ciepłej, zapraszającej wody. Uuu, szczypie. To mnie zaskakuje,
ale ponieważ pachnie niebiańsko, początkowy piekący ból szybko
ustępuje. Kładę się i na chwilę zamykam oczy, odprężając się
w kojącym cieple. Gdy je otwieram, Christian na mnie patrzy.
– Może do mnie dołączysz? – proponuję odważnie lekko
chropawym głosem.
– Chyba tak zrobię. Posuń się.
Pozbywa się spodni od piżamy i wchodzi do wanny za mną.
Poziom wody się podnosi, a on siada i przyciąga mnie do klatki
piersiowej. Kładzie długie nogi na moich, zgina kolana tak, że nasze
kostki się spotykają, i przesuwa stopy na zewnątrz, rozsuwając moje
nogi. Zaskoczona, robię gwałtowny wdech. Zanurza nos w moich
włosach i głęboko wciąga powietrze.
– Pachniesz tak pięknie, Anastasio.
Dreszcz przebiega całe moje ciało. Siedzę naga w wannie
z Christianem Greyem. I on także jest nagi. Gdyby wczoraj, kiedy się
obudziłam w jego hotelowym apartamencie, ktoś mi powiedział,
że będę to robić, nie uwierzyłabym.
Z wbudowanej w ścianę półeczki obok wanny bierze butelkę
żelu i wyciska trochę na dłoń. Pociera je, wytwarzając delikatną
pianę i kładzie ręce na mojej szyi, wcierając żel w kark i ramiona,
masując intensywnie długimi, mocnymi palcami. Jęczę. To
przyjemne czuć na sobie jego dłonie.
– Podoba ci się? – Słyszę, że się uśmiecha.
– Uhm.
Opuszcza dłonie na moje ramiona i myje mnie delikatnie pod
pachami. Cieszę się, że Kate namówiła mnie, żeby się ogolić. Jego
dłonie ześlizgują się na piersi, a ja wciągam głośno powietrze, gdy
oplata je palcami i zaczyna lekko ugniatać. Moje ciało instynktownie
się wygina, wciskając piersi w jego dłonie. Sutki są wrażliwe, bardzo
wrażliwe. Z pewnością dlatego, że niezbyt delikatnie potraktowano
je zeszłej nocy. Nie czeka długo i zsuwa dłonie na brzuch, a potem
jeszcze niżej. Mój oddech przyspiesza, a serce bije jak szalone. Jego
rosnąca erekcja napiera na moje plecy. To takie podniecające
wiedzieć, że to moje ciało tak na niego działa. „Ha... A nie twój
umysł” – szydzi moja podświadomość. Oddalam tę nieprzyjemną
myśl.
Christian sięga po myjkę, gdy tymczasem ja dyszę obok
niego spragniona, przepełniona pożądaniem.
Moje ręce spoczywają na jego silnych, umięśnionych udach.
Wycisnąwszy kolejną porcję żelu, pochyla się i myje mnie między
nogami. Wstrzymuję oddech. Jego palce umiejętnie stymulują mnie
przez materiał, czuję się bosko, a moje biodra zaczynają poruszać się
w swoim własnym rytmie, przyciskając do jego dłoni. Pochłonięta
przez to doznanie, odchylam głowę i jęczę z rozkoszy. Napięcie
we mnie rośnie powoli, nieubłaganie... O rany.
– Poczuj to, mała – Christian szepcze mi do ucha i delikatnie
je przygryza. – Poczuj to dla mnie.
Jego nogi przyciskają moje do ścian wanny i trzymają mnie
jak więźnia, umożliwiając mu dostęp do najintymniejszej części
mojego ciała.
– Och... proszę – szepczę. Próbuję wyprostować nogi, gdy
moje ciało się napręża. Poddaję się temu mężczyźnie, a on nie
pozwala mi się ruszyć.
– Myślę, że jesteś już wystarczająco czysta – mruczy
i nieruchomieje.
Co? Nie! Nie! Nie! Mój oddech jest nierówny.
– Dlaczego przestałeś? – dyszę.
– Ponieważ mam w stosunku do ciebie inne plany, Anastasio.
– Co... o rety... ale... ja właśnie... to nie w porządku.
– Odwróć się. Ja też chcę zostać umyty – szepcze.
Och! Odwracam się twarzą do niego i jestem zaskoczona
widząc, że trzyma członek mocno w dłoni. Otwieram usta
ze zdziwienia.
– Chcę, żebyś się dobrze zaznajomiła z moją ulubioną
i najcenniejszą częścią ciała. Jestem do niej bardzo przywiązany.
Jest taki duży i nabrzmiały. Wystaje ponad poziom wody,
która pluska wokół jego bioder. Spoglądam na Christiana i staję oko
w oko z jego diabelskim uśmieszkiem. Bawi go moje zdumienie.
Zdaję sobie sprawę z tego, że się gapię. Przełykam ślinę. To było
we mnie! Niemożliwe. Chce, żebym go dotknęła. Hmm... Dobra,
niech będzie.
Uśmiecham się do niego i sięgam po żel, wyciskając trochę
na dłoń. Robię to, co on, zacierając dłonie, aż wytworzy się piana.
Nie spuszczam z niego wzroku. Usta mam rozchylone, aby łatwiej
mi było oddychać... Specjalnie lekko przygryzam dolną wargę,
a potem przesuwam po niej językiem. Jego oczy są poważne, ciemne
i otwierają się szerzej, gdy muskam wargę językiem. Sięgam
i oplatam go dłonią, naśladując jego chwyt. Na sekundę zamyka
oczy. O kurczę... Jest twardszy, niż się spodziewałam. Ściskam, a on
kładzie swą dłoń na mojej.
– Tak – szepcze i porusza dłonią w górę i w dół, mocno
ściskając moje palce, które go oplatają. Znów zamyka oczy i słyszę,
że oddech uwiązł mu w gardle. Gdy je otwiera, jego wzrok ma kolor
płomiennej, stopniałej szarości. – Właśnie tak, maleńka.
Puszcza moją rękę, pozwalając, bym kontynuowała sama,
i zamyka oczy, gdy przesuwam dłoń w górę i w dół. Wysuwa
nieznacznie biodra w moim kierunku i odruchowo chwytam go
mocniej. Niski jęk wydobywa się z jego gardła. Pieprzyć mnie
w usta... hmm. Pamiętam jak wsunął mi kciuk do ust i kazał ssać,
mocno. Zaczyna oddychać coraz szybciej i lekko rozchyla wargi.
Jego oczy pozostają zamknięte, a ja pochylam się i obejmuję jego
męskość ustami i nieśmiało zaczynam ssać, muskając koniuszek
językiem.
– Ooch... Ana. – Otwiera gwałtownie oczy, a ja ssę mocniej.
Hmm... Jest jednocześnie miękki i twardy, jak stal owinięta
aksamitem, i zadziwiająco smaczny: słonawy i delikatny.
– Chryste – jęczy i znów zamyka oczy.
Pochylając się jeszcze bardziej, wkładam go do ust.
Znów słyszę jęk. Ha! Moja wewnętrzna bogini jest
podekscytowana. Umiem to robić. Umiem pieprzyć go ustami.
Ponownie owijam język wokół główki, a on unosi biodra. Oczy ma
teraz otwarte. Zaciska zęby, ponownie się wyginając, a ja wkładam
go głębiej do ust, wspierając się na jego udach. Czuję, jak napina
mięśnie nóg. Chwyta moje kucyki i teraz naprawdę zaczyna się
poruszać.
– Och... mała... to wspaniałe – mruczy. Ssę mocniej, oplatając
język wokół żołędzi. Osłaniając zęby wargami, zaciskam usta. Nad
sobą słyszę syknięcie, a zaraz po nim jęk.
– Jezu. Jak daleko się posuniesz? – szepcze.
Hmm... Wciągam go głębiej do ust, aż czuję w gardle, i znów
wypuszczam. Mój język zawija się wokół żołędzi. To mój własny
lód o smaku Christiana Greya. Ssę mocniej i mocniej, wkładając go
głębiej i głębiej, i owijam językiem raz za razem. Hmm... Nie
miałam pojęcia, że sprawianie przyjemności może być tak
podniecające; patrzę, jak wije się delikatnie w zmysłowym
pragnieniu. Moja wewnętrzna bogini tańczy właśnie merengue
z dodatkowymi krokami salsy.
– Anastasio, zaraz dojdę w twoich ustach – ostrzega, dysząc.
– Jeśli tego nie chcesz, przerwij. – Znów wygina biodra, jego oczy są
szeroko otwarte, uważne i pełne bezwstydnej żądzy. Pragnie mnie.
Moich ust... O matko.
A niech to. Jego dłonie naprawdę mocno chwytają moje
włosy. Mogę to zrobić. Pcham jeszcze mocniej i w momencie
niezwykłej pewności odsłaniam zęby. To doprowadza go
do ostateczności. Krzyczy i zastyga, a ja czuję ciepły, słonawy płyn
spływający mi do gardła. Połykam go szybko. Uch... nie jestem
do tego stuprocentowo przekonana. Ale jeden rzut oka i świadomość,
że on rozpada się na kawałki dzięki mnie, i już się nie przejmuję.
Opieram się i patrzę na niego, a w kącikach moich ust czai się
triumfalny uśmiech. Christian oddycha nierówno. Otwiera oczy
i wpatruje się we mnie.
– Nie masz odruchu wymiotnego? – pyta zaszokowany. –
Chryste, Ana... to było... dobre, naprawdę dobre, choć
niespodziewane. – Marszczy brwi. – Wiesz, nie przestajesz mnie
zadziwiać.
Uśmiecham się i celowo przygryzam wargę. Patrzy na mnie
podejrzliwie.
– Robiłaś to już wcześniej?
– Nie. – I nie potrafię ukryć dumy.
– To dobrze – mówi z zadowoleniem i chyba również z ulgą.
– Kolejny pierwszy raz, panno Steele. – Patrzy na mnie badawczo. –
Dostajesz szóstkę z umiejętności oralnych. Chodź do łóżka, jestem ci
winien orgazm.
Orgazm! Kolejny!
Szybko wychodzi z wanny, pozwalając mi pierwszy raz
obejrzeć bosko zbudowanego Adonisa, to znaczy Christiana Greya,
w pełnej krasie. Moja wewnętrzna bogini przestała tańczyć i również
się wpatruje z otwartymi ustami, lekko się śliniąc. Jego erekcja lekko
przygasła, lecz nadal robi wrażenie... o rany. Owija mały ręcznik
wokół bioder, zasłaniając to, co najważniejsze, i trzyma większy,
miękki biały ręcznik dla mnie. Wychodząc z wanny, wspieram się
na podanej mi ręce. Christian owija mnie ręcznikiem, przyciąga
do siebie i mocno całuje, wsuwając język do ust. Chcę go objąć...
dotknąć, ale ręce mam uwięzione przez ręcznik. Przechyla moją
głowę, penetrując językiem usta, a ja zaczynam podejrzewać, że być
może wyraża w ten sposób swoją wdzięczność za mojego
pierwszego loda. O rany!
Odsuwa się, trzymając ręce po obu stronach mojej twarzy,
wpatrując mi się intensywnie w oczy. Wydaje się zagubiony.
– Zgódź się – szepcze z zapałem.
Marszczę czoło, gdyż nie rozumiem.
– Na co?
– Na nasz układ. Na zostanie moją. Proszę, Ana – szepcze,
błagalnie podkreślając moje imię. Znów mnie całuje, słodko,
namiętnie, a potem odsuwa się i patrzy, lekko mrugając. Bierze mnie
za rękę i prowadzi z powrotem do sypialni, a ponieważ nogi się pode
mną uginają, posłusznie idę za nim. Zdumiona. On naprawdę tego
chce.
W sypialni wpatruje się we mnie, gdy stoimy obok łóżka.
– Ufasz mi? – pyta nagle. Kiwam głową, patrząc szeroko
otwartymi oczami, i nagle zdaję sobie sprawę, że to prawda. Ufam
mu. Co on ma zamiar mi zrobić? Przeszywa mnie niemal elektryczny
dreszcz.
– Grzeczna dziewczynka – mruczy, gładząc moją dolną
wargę. Oddala się do garderoby i wraca ze srebrno-szarym
jedwabnym krawatem. – Złóż ręce przed sobą – rozkazuje,
zdejmując ze mnie ręcznik i rzucając go na podłogę.
Robię, co każe, a on związuje moje nadgarstki, mocno
zaciskając krawat. Jego oczy rozświetla dzikie podniecenie. Pociąga
za węzeł. Solidny. Musiał być niezłym harcerzem, skoro nauczył się
takich węzłów. Co teraz? Mój puls przyspiesza stukrotnie, a serce
wali jak oszalałe. Muska dłonią moje kucyki.
– Wyglądasz w nich tak młodo.
Instynktownie cofam się, aż czuję łóżko za kolanami.
Zrzuca swój ręcznik, ale nie mogę oderwać wzroku od jego
oczu, pełnych pożądania.
– Och, Anastasio, co ja z tobą zrobię? – szepcze i opuszcza
mnie na łóżko, a potem kładzie się koło mnie i unosi moje ręce
za głowę. – Trzymaj ręce w górze, nie ruszaj nimi, rozumiesz? –
Jego oczy wwiercają się w moje, a mnie intensywność doznań
zapiera dech w piersiach. Tego faceta nie chciałabym zdenerwować...
nigdy.
– Odpowiedz – mówi łagodnym głosem.
– Nie ruszę rękami. – Ledwie łapię oddech.
– Grzeczna dziewczynka – mruczy i rozmyślnie powoli
oblizuje usta. Hipnotyzuje mnie widok jego języka prześlizgujacego
się po górnej wardze. Christian patrzy mi prosto w oczy, obserwuje,
ocenia. Pochyla się i składa na moich ustach szybki pocałunek. –
Wycałuję cię całą, panno Steele – mówi miękko, chwytając w dłoń
moją brodę i unosząc tak, by mieć dostęp do szyi. Jego usta
przesuwają się po niej, całując, ssąc i podgryzając aż do małego
zagłębienia u jej podstawy. Moje ciało staje na baczność... każdy
jego fragment. Niedawne doświadczenie w wannie niezwykle
uwrażliwiło moją skórę. Podgrzana krew zbiera się w dole brzucha,
pomiędzy nogami, dokładnie Tam. Wydaję jęk.
Chcę go dotknąć. Poruszam rękami i dość niezdarnie,
zważywszy na to, że jestem skrępowana, dotykam jego włosów.
Przestaje mnie całować i patrzy na mnie uważnie, potrząsając głową
i cmokając z dezaprobatą. Sięga po moje ręce i układa je ponownie
nad moją głową.
– Nie ruszaj rękami, bo będziemy musieli zaczynać wszystko
od początku – gani mnie lekko. Och, jak on się ze mną drażni.
– Chcę cię dotknąć. – Mój głos jest chropawy, pozbawiony
kontroli.
– Wiem – szepcze. – Trzymaj ręce nad głową – rozkazuje
zdecydowanym głosem.
Ponownie chwyta moją brodę i zaczyna całować szyję, tak
jak przedtem. Och... to takie frustrujące. Przesuwa dłonie w dół
mojego ciała, wokół piersi i dociera ustami do zagłębienia
u podstawy szyi. Wierci w nim czubkiem nosa, a potem zaczyna
bardzo powolną podróż ustami, zmierzając na południe, podążając
szlakiem swych rąk, w dół mostka aż do piersi. Każdą z nich osobno
całuje i przygryza, a sutki delikatnie ssie. O niebiosa. Moje biodra
same zaczynają falować w rytm jego ust, a ja desperacko staram się
pamiętać, by trzymać ręce nad głową.
– Nie ruszaj się – rzuca ostrzegawczo. Czuję jego ciepły
oddech na skórze. Dotarłszy do mojego pępka, zanurza w nim język,
a potem delikatnie gryzie mój brzuch. Wyginam się w łuk. –
Hmm. Jesteś taka słodka, panno Steele. – Jego nos ślizga się
pomiędzy moim podbrzuszem a linią włosów łonowych. Podgryza
mnie lekko i drażni językiem. Gwałtownie siadając, klęka przy
moich stopach i chwytając obie kostki naraz, rozsuwa mi nogi.
A niech mnie. Chwyta moją lewą stopę, zgina kolano
i podnosi stopę do ust. Śledząc moją reakcję, czule całuje każdy
palec, a potem gryzie lekko w opuszki. Dochodząc do małego palca,
gryzie mocniej. Wiję się, skomląc. Przesuwa językiem po podbiciu,
a ja nie mogę już na niego patrzeć. To zbyt erotyczne. Zaraz
eksploduję. Zaciskam oczy i staram się przyjąć i znieść każde
doznanie, które wywołuje. Całuje kostkę i wyżej, wzdłuż łydki,
do kolana, zatrzymując się tuż nad nim. Wówczas przechodzi
do prawej stopy, powtarzając cały uwodzicielski, oszałamiający
proces.
– Och... proszę – jęczę, gdy gryzie mały palec, a doznanie
rezonuje głęboko w mym podbrzuszu.
– Wszystko, co dobre, panno Steele – szepcze.
Tym razem nie zatrzymuje się na kolanie, lecz kontynuuje
trasę wzdłuż wewnętrznej strony uda i rozsuwając mi nogi. Wiem,
co teraz zrobi i część mnie chce go odepchnąć, ponieważ jestem
zawstydzona, zażenowana. Będzie mnie całował Tam! Wiem to.
A część mnie upaja się słodkim oczekiwaniem. Christian wraca
do drugiego kolana i obsypuje je pocałunkami, posuwając się w górę,
całując, liżąc, ssąc i już jest między nogami, muskając moją
kobiecość nosem, bardzo czule, bardzo delikatnie. Wiję się... o rany.
Nieruchomieje i czeka, aż się uspokoję. Więc się uspokajam
i spoglądam na niego z otwartymi ustami, a moje serce chce
wyskoczyć z piersi.
– Czy wiesz, jak odurzająco pachniesz, panno Steele? –
mruczy i nadal patrząc mi w oczy, wsuwa nos w moje włosy łonowe
i mocno się zaciąga.
Robię się purpurowa, czując, że mdleję i zamykam oczy. Nie
mogę patrzeć, jak to robi!
Dmucha delikatnie na moją kobiecość. O cholera...
– Podobają mi się. – Lekko ciągnie za włoski. – Może je
zostawimy.
– Och... proszę.
– Hmm... Lubię, gdy mnie błagasz, Anastasio.
Jęczę.
– Wet za wet nie jest w moim stylu, panno Steele – szepcze,
dmuchając delikatnie. – Ale zadowoliłaś mnie dzisiaj, więc
zostaniesz nagrodzona. – Przy tych słowach szelmowsko się
uśmiecha.
Gdy moje ciało śpiewa na dźwięk jego słów, jego język
zaczyna zataczać kręgi wokół mojej łechtaczki, a ręce przytrzymują
uda.
– Aaa! – jęczę, a moje ciało wygina się i wpada w konwulsje.
Kręci językiem raz za razem, przedłużając torturę. Tracę
wszelkie poczucie siebie, każdy atom mojego istnienia całkowicie
koncentruje się na tej małej, potężnej elektrowni w zwieńczeniu ud.
Moje nogi sztywnieją, a on wkłada we mnie palec. Słyszę jego
warczący jęk.
– Och, maleńka, uwielbiam, że stajesz się dla mnie taka
wilgotna.
Zatacza palcem szerokie kręgi, poszerzając, rozciągając mnie,
a jego język naśladuje te ruchy, wkoło i wkoło. Jęczę. Tego już zbyt
wiele... Moje ciało błaga o ulgę i nie jestem w stanie się tego
wyprzeć. Odpuszczam, tracąc świadomość tego, co się dzieje, gdy
orgazm porywa mnie i ściska w środku raz za razem. Jasna cholera!
Krzyczę, a świat zapada się i znika z pola widzenia, gdy siła orgazmu
unicestwia wszystko.
Dyszę i ledwie słyszę dźwięk rozrywanej folii. Christian
bardzo powoli wchodzi we mnie i zaczyna się poruszać. O rety.
Odczucie jest jednocześnie bolesne i słodkie, gwałtowne i delikatne.
– Jak ci jest?
– W porządku, dobrze – szepczę.
I wtedy naprawdę zaczyna się poruszać, szybko, mocno
i gwałtownie, wchodząc we mnie raz za razem, nieustępliwie,
pchając i pchając, aż znów staję na krawędzi.
– Dojdź dla mnie, mała. – Jego głos jest szorstki, ostry,
surowy dla ucha. Eksploduję wokół niego, gdy rytmicznie we mnie
wchodzi.
– Cholerne dzięki – szepcze, po czym ostatni raz pcha mocno
i dochodzi, wydając jęk i przywierając do mnie. Potem zamiera,
a jego ciało sztywnieje.
Opada na mnie, a ja czuję, jak cały jego ciężar wgniata mnie
w materac. Zakładam związane ręce wokół jego szyi i przytulam, jak
umiem najlepiej. W tym momencie wiem, że zrobiłabym wszystko
dla tego człowieka. Cała jestem jego. Te cuda, które mi pokazał, to
więcej, niż mogłabym sobie wyobrazić. A on chce posunąć się dalej,
jeszcze dalej, do miejsca, którego w swej niewinności nawet sobie
nie wyobrażam. Och... co robić?
Opiera się na łokciach i patrzy na mnie intensywnie swymi
szarymi oczami.
– Widzisz, jak nam dobrze razem – mruczy. – Jeśli mi się
oddasz, może być jeszcze lepiej. Wierz mi, Anastasio, mogę zabrać
cię do miejsc, o których istnieniu nie masz nawet pojęcia.
Jego słowa to echo moich myśli. Pociera mnie nosem. Nadal
kręci mi się w głowie od tej niezwykłej, cielesnej reakcji na jego
bliskość i patrzę na niego oniemiała, starając się pozbierać myśli.
Nagle oboje zdajemy sobie sprawę z głosów dochodzących
z korytarza za drzwiami sypialni. Chwilę mi zajmuje zrozumienie
tego, co słyszę.
– Ale jeśli jest w łóżku, to musi być chory. Nigdy nie leży
w łóżku o tej porze. Christian nie ma w zwyczaju długo spać.
– Pani Grey, proszę.
– Taylor! Nie utrzymasz mnie z dala od mojego syna.
– Pani Grey, on nie jest sam.
– Jak to: nie jest sam?
– Ktoś jest u niego.
– Och... – Nawet ja słyszę nutkę niedowierzania w jej głosie.
Christian mruga szybko, wpatrując się we mnie oczami
otwartymi szeroko w rozbawionym przerażeniu.
– Cholera! To moja matka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz