12 maja 2013
ROZDZIAŁ DWUNASTY
Po raz pierwszy w życiu dobrowolnie idę pobiegać.
Zakładam paskudne, w ogóle nieużywane adidasy, spodnie od dresu
i T-shirt. Włosy związuję w dwa kucyki, rumieniąc się
na wspomnienia, które przywołują. Zabieram także iPoda. Nie jestem
w stanie dłużej siedzieć przed cudem techniki i dowiadywać się
kolejnych niepokojących rzeczy. Muszę się pozbyć nadmiaru
osłabiającej energii. Szczerze mówiąc, jestem w takim nastroju,
że mogłabym pobiec do hotelu Heathman i zażądać od tego despoty
seksu. Ale to osiem kilometrów, a nie sądzę, bym dała radę przebiec
choćby dwa. Niewykluczone poza tym, że despota by mi odmówił,
a takiego upokorzenia bym nie zniosła.
Kiedy zamykam za sobą drzwi, Kate właśnie wysiada
z samochodu. Na mój widok z wrażenia prawie upuszcza torby
z zakupami. Ana Steele w adidasach. Macham jej i nie zatrzymuję
się, żeby nie wzięła mnie w krzyżowy ogień pytań. Muszę pobyć
sama. Do uszu ryczy mi Snow Patrol. Oddalam się w kierunku
niebieskawozielonego zmierzchu.
Biegnę przez park. I co ja mam zrobić? Pragnę go, ale czy
na jego zasadach? Po prostu nie wiem. Może powinnam
ponegocjować. Punkt po punkcie przeanalizować tę absurdalną
umowę i zdecydować, co jest dopuszczalne, a co nie. Dzięki
researchowi wiem, że pod względem prawnym umowa jest
nieważna. Christian na pewno to wie. Tak sobie myślę, że to
po prostu określenie kryteriów i granic relacji. Umowa pokazuje,
czego się mogę po nim spodziewać i czego on oczekuje ode mnie –
całkowitej uległości. Jestem gotowa mu ją dać? Czy w ogóle jestem
do tego zdolna?
Dręczy mnie jedno pytanie – dlaczego Christian jest właśnie
taki? Dlatego, że został uwiedziony w tak młodym wieku? Po prostu
nie wiem. Nadal stanowi dla mnie zagadkę.
Zatrzymuję się przy wysokim świerku, opieram dłonie
o kolana i oddycham głęboko, wciągając do płuc życiodajny tlen.
Och, to takie oczyszczające. Czuję, jak moje postanowienie się
umacnia. Tak. Muszę mu powiedzieć, co wchodzi w grę, a co nie.
Muszę przesłać mu mejlem swoje przemyślenia, a w środę będziemy
je mogli przedyskutować. Biorę głęboki, oczyszczający oddech,
następnie wracam truchtem do mieszkania.
Kate była na zakupach ciuchowych przed wyjazdem
na Barbados. Głównie bikini i dobrane do nich sarongi.
We wszystkich będzie wyglądać fantastycznie, ale i tak każe mi siąść
i wydawać opinie, gdy przymierza każdy po kolei. Ile razy można
mówić: „Wyglądasz bosko, Kate”? Ma szczupłą figurę
z krągłościami w odpowiednich miejscach. Wiem, że nie robi tego
celowo, ale zabieram swój żałosny, spocony tyłek do sypialni pod
pretekstem pakowania. Przy niej tak bardzo sobie uświadamiam
własne niedoskonałości. Zabieram ze sobą srebrny cud techniki
i stawiam na biurku. Piszę mejl do Christiana.
Nadawca: Anastasia Steele
Temat: Zaszokowana studentka
Data: 23 maja 2011, 20:33
Adresat: Christian Grey
Okej, dość już widziałam.Miło było Cię poznać. Ana.
Klikam „wyślij”, śmiejąc się z tego żarciku. A on uzna go
za zabawny? Cholera, pewnie nie. Christian Grey nie słynie
z poczucia humoru. Ale ja wiem, że je ma, miałam okazję się o tym
przekonać. Może posunęłam się za daleko. Czekam na odpowiedź.
Czekam... i czekam. Zerkam na budzik. Minęło dziesięć minut.
Aby zagłuszyć rosnący niepokój, zabieram się za to, czym
wyłgałam się od prezentacji Kate – za pakowanie. Zaczynam
od książek. Mija dziewiąta i nic. Może gdzieś wyszedł. Krzywię się
z rozdrażnieniem i wkładam do uszu słuchawki. Słuchając Snow
Patrol, siedzę przy biurku, ponownie czytam umowę i dopisuję swoje
uwagi.
Nie wiem, dlaczego unoszę głowę, być może dostrzegam
kątem oka jakiś ruch, nie mam pojęcia, ale kiedy to robię, okazuje
się, że Christian stoi w drzwiach mojej sypialni, przyglądając mi się
uważnie. Ma na sobie szare spodnie i białą koszulę. Obraca
w palcach kluczyki do samochodu. Wyciągam słuchawki i zamieram.
Kurwa!
– Dobry wieczór, Anastasio. – Głos ma spokojny, a z jego
twarzy nic się nie da wyczytać. Nie jestem w stanie wydusić z siebie
ani słowa. Cholera, że też Kate musiała tak go wpuścić bez
ostrzeżenia. Dociera do mnie, że nadal mam na sobie spodnie
od dresu, jestem nieumyta, klejąca się, no a on wygląda jak zawsze
olśniewająco. – Uznałem, że twój mejl wymaga osobistej
odpowiedzi – wyjaśnia sucho.
Otwieram usta, a potem je zamykam. Nawet przez ułamek
sekundy nie spodziewałam się, że Christian rzuci wszystko i się tu
zjawi.
– Mogę usiąść? – pyta. W jego oczach tańczą iskierki
rozbawienia. Dzięki Bogu, może jednak uznał mój mejl za zabawny?
Kiwam głową. Nadal nie mogę wydobyć z siebie głosu.
Christian Grey siedzi właśnie na moim łóżku.
– Zastanawiałem się, jak wygląda twoja sypialnia – mówi.
Rozglądam się, obmyślając drogę ucieczki. Kiepska sprawa –
mam do wyboru drzwi albo okno. Mój pokój jest funkcjonalny, ale
przytulny: meble z białej wikliny i białe podwójne łóżko z kutego
żelaza, zaścielone patchworkową narzutą zrobioną przez mamę,
która jakiś czas temu przechodziła etap fascynacji ludowością.
Ściany są jasnoniebiesko-kremowe.
– Bardzo tu pogodnie i spokojnie – stwierdza.
Nie w tej chwili... Nie, kiedy ty tu jesteś. W końcu rdzeń
przedłużony przypomina sobie, do czego służy mowa.
– Skąd...?
Uśmiecha się do mnie.
– Mieszkam nadal w Heathmanie.
To akurat wiem.
– Napijesz się czegoś? – Uprzejmość wygrywa z tym,
co naprawdę chciałabym powiedzieć.
– Nie, Anastasio, dziękuję. – Obdarza mnie olśniewającym
uśmiechem, lekko przekrzywiając głowę. – A więc „miło” było mnie
poznać?
O w mordę, czyżbym go uraziła? Wlepiam wzrok w dłonie.
Jak ja się teraz z tego wyplączę? Jeśli mu powiem, że to był żart,
raczej nie zrobi to na nim najlepszego wrażenia.
– Sądziłam, że mi odpowiesz mejlowo. – Głos mam cichy,
żałosny.
– Celowo przygryzasz dolną wargę? – pyta głucho. Mrugam
powiekami i uwalniam wargę.
– Robiłam to bezwiednie – bąkam.
Serce wali mi jak młotem. Czuję między nami przyciąganie,
ten rozkoszny prąd wypełniający przestrzeń wyładowaniami.
Christian siedzi tak blisko mnie, oczy ma niemal grafitowe, łokcie
opiera na kolanach. Przechyla się i powoli zdejmuje mi gumkę
z jednego kucyka, uwalniając włosy. Oddech mam płytki i nie jestem
w stanie się ruszyć. Obserwuję zahipnotyzowana, jak jego dłoń
biegnie do drugiego kucyka, pociąga za gumkę, następnie
przeczesuje palcami włosy.
– A więc postanowiłaś poćwiczyć. – Głos ma miękki
i melodyjny. Delikatnie zakłada mi włosy za ucho. – Dlaczego,
Anastasio? – Palce zataczają powolne kółka, a po chwili delikatnie,
rytmicznie pociągają za ucho. To takie zmysłowe.
– Potrzebowałam czasu, aby pomyśleć – szepczę. Czuję się
jak krążąca wokół ognia ćma... a on doskonale wie, co mi robi.
– Pomyśleć o czym, Anastasio?
– O tobie.
– I doszłaś do wniosku, że miło było mnie poznać? Masz
na myśli poznanie w znaczeniu biblijnym?
O cholera. Oblewam się rumieńcem.
– Nie sądziłam, że znasz Biblię.
– Uczęszczałem do szkoły niedzielnej, Anastasio. Dużo się
tam nauczyłem.
– Nie przypominam sobie, aby w Biblii była mowa
o klamerkach na sutki. Być może ciebie uczono z jakiegoś
nowoczesnego tłumaczenia.
Usta wygina w półuśmiechu, a ja wpatruję się w nie jak
zahipnotyzowana.
– Cóż, pomyślałem sobie, że powinienem przyjechać
i przypomnieć ci, jak „miło” było mnie poznać.
O kuźwa. Wpatruję się w niego z otwartymi ustami. Jego
palce przesuwają się z ucha do brody.
– Co ty na to, panno Steele?
Jego spojrzenie wwierca się we mnie, rzucając mi wyzwanie.
Usta ma rozchylone – czeka, gotowy do ataku. W głębi mego
brzucha wybucha niegasnące pożądanie. Wykonuję ruch
wyprzedzający i sama rzucam się na niego. I nie mam pojęcia, jak
do tego dochodzi, ale sekundę później leżę na łóżku z rękami
przygwożdżonymi nad głową. Wolną ręką Christian przytrzymuje mi
twarz, a jego usta szukają moich.
Jego język wdziera się do środka, władczy i nieustępliwy, a ja
upajam się jego siłą. Czuję go wzdłuż całego ciała. Pragnie mnie,
właśnie mnie. Nie Kate w skąpym bikini, nie jednej z piętnastu, nie
występnej Mrs Robinson. Mnie. Ten piękny mężczyzna pragnie
mnie. Moja wewnętrzna bogini tak promienieje, że zdołałaby
oświetlić całe Portland. Christian przerywa pocałunek. Otwieram
oczy i widzę, że wpatruje się we mnie.
– Ufasz mi? – pyta bez tchu.
Kiwam głową. Oczy mam szeroko otwarte, serce obija mi się
o żebra, w uszach czuję dudnienie krwi.
Z kieszeni spodni wyjmuje srebrzystoszary jedwabny
krawat... TEN krawat, który pozostawia na mojej skórze odbicie
splotu. Porusza się bardzo szybko, siadając na mnie okrakiem
i krępując nadgarstki, ale tym razem drugi koniec krawata
przywiązuje do jednego ze szczebli w moim białym łóżku.
Sprawdza, czy węzeł jest wystarczająco mocny. Nigdzie się nie
wybieram. Jestem przywiązana, w sensie dosłownym, do łóżka,
i niesamowicie mnie to podnieca.
Zsuwa się ze mnie i staje obok łóżka. Patrzy na mnie oczami
pociemniałymi z pożądania. W jego spojrzeniu triumf miesza się
z uczuciem ulgi.
– Tak lepiej – mruczy i uśmiecha się szelmowsko. Schyla się
i zaczyna rozwiązywać sznurówkę jednego adidasa. O nie... nie...
moje stopy. Nie. Niedawno biegałam.
– Nie – protestuję, próbując go odepchnąć.
Przerywa to, co robi.
– Jeśli będziesz się rzucać, nogi też ci skrępuję. Jeśli
zaczniesz głośno protestować, Anastasio, zaknebluję cię. Bądź cicho,
Katherine nasłuchuje pewnie teraz pod drzwiami.
Zaknebluje mnie! Kate! Nieruchomieję.
Zdejmuje mi buty i skarpetki, a potem sprawnie zsuwa
ze mnie spodnie. Och – jaką założyłam dziś bieliznę? Unosi mnie,
wyciąga spode mnie narzutę i kołdrę i kładzie z powrotem, tym
razem na samym prześcieradle.
– No dobrze. – Powoli oblizuje usta. – Przygryzasz wargę,
Anastasio. Wiesz, jak to na mnie działa. – Ostrzegawczym gestem
przesuwa palcem wskazującym po moich ustach.
O rany. Ledwie jestem w stanie się opanować, leżąc
bezradnie i patrząc, jak Christian porusza się z gracją po moim
pokoju. To uderzający do głowy afrodyzjak. Powoli, niemal leniwie,
zdejmuje buty i skarpetki, rozpina spodnie i ściąga przez głowę
koszulę.
– Myślę, że za dużo widziałaś. – Chichocze przebiegle.
Ponownie siada na mnie okrakiem, podciąga T-shirt, ale go ze mnie
nie zdejmuje, czego się spodziewam, lecz zwija go aż do szyi,
a potem zakłada mi na głowę, tak że on widzi moje usta i nos, ale
oczy mam zasłonięte.
– Mhm – mruczy z zadowoleniem. – Robi się coraz
przyjemniej. Idę po coś do picia.
Nachyla się nade mną, całuje czule, a potem wstaje z łóżka.
Słyszę ciche skrzypnięcie otwieranych drzwi. Coś do picia. Gdzie?
Tutaj? Do Portland? Do Seattle? Wytężam słuch. Słyszę jakieś głosy
i wiem, że rozmawia z Kate – o nie... jest praktycznie nagi. Co ona
powie? Słyszę jakieś stuknięcie. Co to? Wraca, ponowne
skrzypnięcie drzwi, odgłos kroków i stukających o szkło kostek lodu.
Co to za drink? Christian zamyka drzwi i zdejmuje spodnie. Opadają
na podłogę i wiem, że jest nagi. Ponownie siada na mnie.
– Chce ci się pić, Anastasio? – pyta lekko żartobliwie.
– Tak. – Dyszę, ponieważ nagle zaschło mi w gardle. Słyszę
stukające o siebie kostki lodu, a potem on się pochyla i mnie całuje,
wlewając do ust pyszny chłodny płyn. Białe wino. To takie
niespodziewane, takie palące, mimo że zarówno płyn, jak i usta
Christiana są chłodne.
– Jeszcze? – pyta szeptem.
Kiwam głową. Wino smakuje niebiańsko, ponieważ
wcześniej było w jego ustach. Po chwili do moich wlewają się
kolejne krople... o matko.
– Tylko się nie zapędźmy. Wiemy, że masz bardzo słabą
głowę, Anastasio.
Nie mogę się powstrzymać. Uśmiecham się szeroko, a on
nachyla się i częstuje kolejnym łykiem. Zmienia pozycję i leży teraz
obok mnie, napierając nabrzmiałym członkiem na moje biodro. Och,
tak bardzo pragnę poczuć go w sobie.
– Czy tak jest „miło”? – pyta. Słyszę w jego głosie nutkę
groźby.
Sztywnieję. Ponownie nachyla się nade mną, całuje i razem
z winem wpuszcza do ust kawałek lodu. Powoli, niespiesznie
obsypuje chłodnymi pocałunkami moją szyję, schodząc w dół
do piersi, a stamtąd do brzucha. Do pępka wrzuca kostkę lodu
w towarzystwie schłodzonego wina. Robi mi się gorąco
w podbrzuszu. O rany!
– A teraz leż nieruchomo – szepcze. – Jeśli się ruszysz,
Anastasio, wylejesz wino na łóżko.
Odruchowo wyginam biodra.
– O nie. Jeśli rozlejesz wino, ukarzę cię, panno Steele.
Jęczę i rozpaczliwie walczę z pragnieniem uniesienia bioder.
O nie... błagam.
Jednym palcem odciąga po kolei miseczki stanika, uwalniając
moje piersi. Chłodnymi ustami całuje najpierw jeden sutek, potem
drugi. Walczę ze swym ciałem, które próbuje wygiąć się w łuk.
– A to jest „miłe”? – pyta, dmuchając na jeden sutek.
Słyszę kolejne stuknięcie kostek lodu, a potem czuję go
wokół prawego sutka, gdy tymczasem lewy pozostaje w jego ustach.
Jęczę, z całych sił starając się nie ruszać. To słodka, przejmująca
tortura.
– Jeśli rozlejesz wino, nie pozwolę ci dojść.
– Och... proszę... Christianie... proszę pana... błagam.
Doprowadza mnie do szaleństwa. Słyszę, jak się uśmiecha.
Lód w moim pępku topi się. Jestem gorąca – gorąca, mokra
i spragniona. Pragnę go w sobie, natychmiast.
Chłodnymi palcami gładzi leniwie mój brzuch. Skórę mam
tak wrażliwą, że automatycznie unoszę biodra i ogrzany płyn
wycieka z pępka na brzuch. Christian szybko zaczyna go zlizywać,
całując mnie, lekko podgryzając, ssąc.
– Och, Anastasio, poruszyłaś się. I co ja mam teraz zrobić?
Głośno dyszę. Koncentruję się jedynie na jego głosie
i dotyku. Cała reszta jest nierzeczywista. Nic innego się nie liczy, nic
innego nie jestem w stanie rejestrować. Jego palce wślizgują się pod
materiał majtek. Słyszę, jak wciąga powietrze.
– Och, mała – mruczy i wsuwa we mnie dwa palce.
Wydaję głośny jęk.
– Tak szybko na mnie gotowa – mówi. Drażniąco powoli
porusza palcami, wsuwa i wysuwa, a ja napieram na niego, unosząc
biodra.
– Zachłanna z ciebie dziewczyna – beszta mnie łagodnie.
Jego kciuk zatacza kółka wokół łechtaczki, by po chwili dotrzeć
na miejsce.
Jęczę, wyginając ciało pod jego wprawnymi palcami.
Christian wyciąga rękę i ściąga mi T-shirt przez głowę, abym mogła
go widzieć. Mrugam w bladym świetle lampki. Tak bardzo pragnę
go dotknąć.
– Chcę cię dotknąć – dyszę.
– Wiem – mruczy. Nachyla się i całuje mnie, a jego palce
dalej poruszają się rytmicznie wewnątrz mnie, kciuk masuje i uciska.
Drugą dłoń zanurza w mych włosach i unieruchamia głowę. Jego
język naśladuje ruchy palców. Nogi zaczynają mi sztywnieć, gdy
napieram na jego dłoń. Christian cofa rękę, cofając mnie znad
krawędzi przepaści. Robi to jeszcze raz, i jeszcze. To takie
frustrujące... Och, błagam, Christianie – wołam w myślach.
– To twoja kara, tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czy to
jest „miłe”? – szepcze mi do ucha.
Jęczę cichutko, wyczerpana tą słodką torturą. Jestem bezsilna,
uwięziona w erotycznych męczarniach.
– Proszę – jęczę i w końcu robi mu się mnie żal.
– Jak mam cię przelecieć, Anastasio?
Och... ciało zaczyna mi drżeć. Christian nieruchomieje.
– Proszę.
– Czego pragniesz, Anastasio?
– Ciebie... teraz!
– Mam cię przelecieć tak, a może tak, a może tak? Wybór jest
nieograniczony – dyszy mi do ust. Cofa rękę i sięga na stolik
po foliową paczuszkę. Klęka między moimi nogami i bardzo powoli
ściąga mi majteczki, wpatrując się we mnie płonącym wzrokiem.
Zakłada prezerwatywę. Patrzę jak urzeczona. – A to jest „miłe”? –
pyta, stymulując się.
– To miał być żart – szepczę. Proszę, przeleć mnie,
Christianie.
Unosi brwi, przesuwając dłonią w górę i w dół swej
imponującej męskości.
– Żart? – Głos ma niebezpiecznie łagodny.
– Tak. Błagam, Christianie.
– Śmiejesz się teraz?
– Nie – miauczę.
Jestem kłębkiem seksualnego napięcia i pragnienia. Przez
chwilę przygląda mi się, badając siłę mojego pragnienia, następnie
chwyta mnie i szybko obraca na brzuch. Bierze mnie tym
z zaskoczenia, gdyż ręce mam związane i muszę się wesprzeć
na łokciach. Popycha mi kolana do góry, tak że pupę mam teraz
w powietrzu, i daje mocnego klapsa. Nim zdążę zareagować,
wchodzi we mnie. Wydaję okrzyk – wywołany klapsem i jego
nagłym wejściem, i natychmiast dochodzę, jeszcze i jeszcze,
rozpadając się pod nim na kawałki, gdy tymczasem on dalej
rozkosznie wbija się we mnie. Nie przestaje. Już po mnie. Nie dam
rady... a on wchodzi we mnie i wchodzi... i wtedy znowu to się
zaczyna... chyba nie... nie...
– No dalej, Anastasio, jeszcze raz – warczy przez zaciśnięte
zęby i to niewiarygodne, ale moje ciało reaguje na to polecenie,
zaciskając się wokół niego, gdy od nowa szczytuję, wołając jego
imię. Znowu rozpadam się na maleńkie kawałki, a Christian
nieruchomieje, w końcu odpuszczając, w milczeniu przeżywając
rozkosz. Pada na mnie, ciężko dysząc.
– A to było „miłe”? – pyta przez zaciśnięte zęby. O rety.
Dyszę wykończona i z zamkniętymi oczami, gdy tymczasem
on powoli zsuwa się ze mnie. Wstaje i od razu się ubiera. A potem
wraca na łóżko, delikatnie rozwiązuje krawat i ściąga mój T-shirt.
Rozcieram nadgarstki, uśmiechając się na widok odciśniętego
na nich splotu. Poprawiam stanik, gdy Christian naciąga na mnie
kołdrę i narzutę. Wpatruję się w niego w oszołomieniu, a on
uśmiecha się z wyższością.
– To było naprawdę miłe – szepczę, uśmiechając się
z fałszywą skromnością.
– No i znowu używasz tego słowa.
– Nie lubisz go?
– Nie. W ogóle mi ono nie odpowiada.
– Och, sama nie wiem... Wygląda na to, że ma na ciebie
dobroczynny wpływ.
– Dobroczynny wpływ, tak? Dlaczego tak bardzo ranisz moje
ego, panno Steele?
– Uważam, że twoje ego ma się całkiem dobrze. – Ale nawet
gdy wypowiadam te słowa, nie jestem do nich przekonana. Coś
nieuchwytnego przebiega mi przez głowę, jakaś przelotna myśl, ale
ucieka, nim udaje mi się ją rozpoznać.
– Tak myślisz? – Głos ma miękki. Leży obok mnie ubrany,
z głową wspartą na łokciu, a ja mam na sobie jedynie stanik.
– Dlaczego nie lubisz, gdy cię ktoś dotyka?
– Nie lubię i już. – Przechyla się i całuje w czoło. – Więc ten
twój mejl był tylko żartem, tak?
Uśmiecham się ze skruchą i wzruszam ramionami.
– Rozumiem. A więc bierzesz pod uwagę moją propozycję?
– Twoją niemoralną propozycję... Owszem. Chcę jednak
omówić kilka kwestii.
Uśmiecha się do mnie, jakby z ulgą.
– Rozczarowałbym się, gdyby było inaczej.
– Zamierzałam wysłać ci to w mejlu, ale można powiedzieć,
że mi przerwałeś.
– Stosunek przerywany.
– Widzisz, wiedziałam, że gdzieś tam skrywa się w tobie
poczucie humoru – uśmiecham się.
– Nie wszystko jest zabawne, Anastasio. Sądziłem,
że mówisz „nie”, że nie będzie żadnej dyskusji.
– Tego jeszcze nie wiem. Nie podjęłam decyzji. Będziesz
zakładał mi obrożę?
Unosi brwi.
– Widzę, że się przygotowałaś. Nie wiem, Anastasio. Jeszcze
nigdy tego nie robiłem.
Och, powinno mnie to dziwić? Tak mało wiem na ten temat...
– A tobie ktoś ją zakładał? – pytam szeptem.
– Tak.
– Pani Robinson?
– Pani Robinson! – Śmieje się głośno i wygląda przy tym tak
młodo i beztrosko, że jego śmiech robi się zaraźliwy. – Powiem jej,
że tak ją nazwałaś; będzie zachwycona.
– Nadal regularnie się kontaktujecie? – Jestem zaszokowana
i nie potrafię tego ukryć.
– Tak. – Poważnieje.
Och... gdzieś w głębi duszy czuję chorobliwą zazdrość –
jestem poruszona głębią tego uczucia.
– Rozumiem. – Głos mam zduszony. – Jest więc ktoś, z kim
omawiasz swoje niekonwencjonalne życie, ale nie ze mną.
Marszczy brwi.
– Ja tak tego nie postrzegam. Pani Robinson stanowiła część
tego życia. Mówiłem ci, teraz się przyjaźnimy. Gdybyś chciała,
mogę cię przedstawić którejś z moich dawnych uległych. Mogłabyś
z nią porozmawiać.
Że co? Czy on celowo próbuje mnie zdenerwować?
– Tobie wydaje się to zabawne?
– Nie, Anastasio. – Zdeprymowany potrząsa głową.
– Nie, sama się tym zajmę, wielkie dzięki – warczę,
podciągając kołdrę pod brodę.
Patrzy na mnie zaskoczony.
– Anastasio, ja... – Brak mu słów. Pierwszy taki przypadek. –
Nie miałem zamiaru cię obrazić.
– Nie jestem obrażona, ale zbulwersowana.
– Zbulwersowana?
– Nie mam ochoty rozmawiać z żadną z twoich byłych
dziewczyn... niewolnic... uległych... jak tam je nazywasz.
– Anastasio Steele, czy ty jesteś zazdrosna?
Robię się purpurowa na twarzy.
– Zostaniesz na noc?
– Rano mam spotkanie w Heathmanie. Poza tym już ci
mówiłem, że nie sypiam z dziewczynami, niewolnicami, uległymi
ani z nikim. Ostatni weekend stanowił wyjątek. To się więcej nie
powtórzy. – W jego niskim, chrypliwym głosie słyszę zdecydowanie.
Wydymam usta.
– Cóż, ja jestem zmęczona.
– Wyrzucasz mnie? – Unosi brwi, rozbawiony i lekko
skonsternowany.
– Tak.
– No to mamy kolejny pierwszy raz. – Mierzy mnie uważnym
spojrzeniem. – A więc teraz nie chcesz porozmawiać? O tej umowie?
– Nie – odpowiadam z rozdrażnieniem.
– Boże, chętnie spuściłbym ci porządne lanie. Poczułabyś się
znacznie lepiej, no i ja także.
– Nie wolno ci tak mówić... Jeszcze niczego nie podpisałam.
– Można sobie pomarzyć, no nie, Anastasio? – Nachyla się
nade mną i bierze pod brodę. – Środa? – mruczy, a potem całuje
mnie lekko w usta.
– Środa – potwierdzam. – Odprowadzę cię. Potrzebuję chwili,
okej? – Siadam i sięgam po T-shirt. Christian niechętnie wstaje
z łóżka. – Podaj mi, proszę, spodnie.
Podnosi je z podłogi i podaje.
– Tak jest, psze pani. – Bez powodzenia próbuje ukryć
uśmiech.
Wciągając spodnie dresowe, mrużę oczy. Włosy mam
w nieładzie i wiem, że po jego wyjściu będę musiała stawić czoło
Inkwizycji Katherine Kavanagh. Podnoszę gumkę do włosów,
podchodzę do drzwi, otwieram je i wyglądam. Kate nie ma
w salonie. Chyba rozmawia u siebie przez telefon. Za mną wychodzi
Christian. Podczas tej krótkiej trasy od sypialni do drzwi
wejściowych moje myśli i uczucia ulegają transformacji. Nie jestem
już na niego zła i nagle robię się nieznośnie nieśmiała. Nie chcę, aby
wychodził. Po raz pierwszy żałuję, że nie jest „normalny” – pragnę
normalnego związku, niewymagającego dziesięciostronicowej
umowy, pejcza i karabińczyków pod sufitem pokoju zabaw.
Otwieram mu drzwi i wbijam wzrok w dłonie. Po raz
pierwszy uprawiałam seks na własnym terenie, w dodatku nie byle
jaki seks. Ale teraz czuję się jak pojemnik – puste naczynie, które on
napełnia, jeśli ma taki kaprys. Moja podświadomość kręci głową.
„Miałaś ochotę biec do Heathmana po seks – otrzymałaś go
przesyłką kurierską”. Krzyżuje ręce na piersi i stuka
z rozdrażnieniem stopą. Christian staje w drzwiach, ujmuje moją
brodę i zmusza, abym na niego spojrzała. Marszczy czoło.
– Wszystko dobrze? – pyta czule, przesuwając delikatnie
kciukiem po mojej wardze.
– Tak – odpowiadam, choć wcale nie mam takiej pewności.
Wiem, że jeśli wejdę w ten układ, będę cierpieć. Christian nie potrafi
ani nie chce zaoferować mi więcej... a ja pragnę więcej. Znacznie
więcej. Ukłucie zazdrości, które czułam zaledwie parę chwil temu,
mówi mi, że żywię do niego większe uczucie, niż jestem to skłonna
przyznać.
– Środa – potwierdza, a potem nachyla się i całuje mnie
delikatnie. Coś się zmienia; jego usta stają się coraz bardziej
niecierpliwe, dłoń przesuwa się z brody na bok głowy, drugi bok
trzyma druga. Oddech mu przyspiesza. Pogłębia pocałunek,
wtapiając się we mnie. Kładę mu ręce na ramionach. Mam ochotę
przeczesać palcami jego włosy, ale wiem, że jemu by się to nie
spodobało. Opiera się czołem o moje czoło. Oczy ma zamknięte, głos
pełen napięcia.
– Anastasio – szepcze. – Co ty mi robisz?
– O to samo mogłabym spytać ciebie – odszeptuję.
Bierze głęboki oddech, całuje mnie w czoło i odchodzi.
Zdecydowanym krokiem idzie w stronę zaparkowanego przed
domem samochodu i przeczesuje dłonią włosy. Otwierając drzwi,
podnosi wzrok i uśmiecha się zniewalająco. Uśmiech, który posyłam
mu w odpowiedzi, jest blady i po raz kolejny przypomina mi się Ikar
szybujący zbyt blisko słońca. Zamykam drzwi, gdy wsiada
do samochodu. Strasznie chce mi się płakać; moje serce obejmuje
w posiadanie smutna i samotna melancholia. Wracam do sypialni,
zamykam za sobą drzwi i opieram się o nie, próbując rozgryźć
własne uczucia. Nie potrafię. Osuwam się na podłogę i chowam
twarz w dłoniach. Po policzkach zaczynają mi płynąć łzy.
Kate puka cicho.
– Ana? – pyta łagodnie. Otwieram drzwi. Jej wystarcza jedno
spojrzenie i przytula mnie do siebie. – Co się stało? Co zrobił ci ten
odrażający, przystojny drań?
– Och, Kate, nic, czego bym nie chciała.
Pociąga mnie za sobą na łóżko i obie na nim siadamy.
– Masz koszmarne włosy „po seksie”.
Mimowolnie się śmieję.
– Za to seks miałam fajny. Kate uśmiecha się.
– Tak już lepiej. Co się dzieje? Ty przecież nigdy nie
płaczesz. – Bierze ze stolika szczotkę, siada za mną i zaczyna powoli
rozczesywać mi włosy.
– Po prostu nie sądzę, aby nasz związek miał jakąkolwiek
przyszłość. – Wpatruję się w palce.
– No ale przecież mówiłaś, że spotykacie się w środę?
– Zgadza się. Taki był plan.
– No więc czemu zjawił się tu dzisiaj?
– Wysłałam mu mejl.
– Prosząc, aby wpadł?
– Nie, mówiąc, że nie chcę go więcej widzieć.
– A on się zjawia? Ana, to genialne.
– Prawdę mówiąc, to był żart.
– Och. Teraz to już nic nie rozumiem. Cierpliwie wyjaśniam
znaczenie mojego mejla, bez ujawniania zbyt wielu szczegółów.
– Więc sądziłaś, że odpowie ci mejlowo?
– Tak.
– A tymczasem on się zjawił osobiście.
– Tak.
– Wygląda na to, że mocno się w tobie zadurzył. Marszczę
brwi. Christian się we mnie zadurzył?
Akurat. Szuka po prostu nowej zabawki – wygodnej nowej
zabawki, którą może zabrać do łóżka i wyprawiać z nią różne
bezeceństwa. Serce ściska mi się boleśnie. Taka jest prawda.
– Przyszedł, żeby mnie przelecieć, to wszystko.
Na twarzy Kate maluje się szok. Nie sądziłam,
że kiedykolwiek uda mi się do tego doprowadzić. Wzruszam
przepraszająco ramionami.
– Wykorzystuje seks jako broń.
– Seksem zmusza cię do posłuszeństwa? – Kręci
z dezaprobatą głową. Mrugam szybko powiekami i czuję, że na moje
policzki wypełza krwisty rumieniec. Och... bingo, Katherine
Kavanagh, laureatko Pulitzera. – Ana, ja tego nie rozumiem, przecież
mu pozwoliłaś się z tobą kochać?
– Nie, Kate, my się nie kochamy, według terminologii
Christiana my się pieprzymy. On się nie bawi w kochanie.
– Wiedziałam, że jest w nim coś dziwacznego. Ma problem
z zaangażowaniem się.
Kiwam głową, tak jakbym się z nią zgadzała. A w duchu
płaczę rzewnymi łzami. Och, Kate... Chciałabym móc powiedzieć ci
wszystko o tym dziwnym, smutnym, perwersyjnym facecie, a wtedy
ty kazałabyś mi o nim zapomnieć. Powstrzymałabyś mnie przed
zrobieniem czegoś głupiego.
– Chyba mnie to wszystko trochę przytłoczyło – mamroczę.
Niedomówienie roku.
Nie chcę rozmawiać już o Christianie, pytam ją więc
o Elliota. Zachowanie Katherine ulega zmianie, gdy tylko
wypowiadam jego imię. Cała się rozpromienia.
– Zjawi się tu w sobotę rano, aby pomóc w przeprowadzce.
Czuję znajome ukłucie zazdrości. Kate znalazła sobie
normalnego mężczyznę i wygląda na niesamowicie szczęśliwą.
Odwracam się i ściskam ją.
– Och, zapomniałam ci powiedzieć. Dzwonił twój tata, gdy ty
byłaś... eee... zajęta. Podobno Bob doznał jakiegoś urazu, więc nie
przyjadą z mamą na uroczystość wręczania dyplomów. Ale twój tato
w czwartek przyjedzie. Masz do niego zadzwonić.
– Och... mama do mnie nie dzwoniła. Z Bobem wszystko
w porządku?
– Tak. Zadzwoń do niej rano. Teraz jest już późno.
– Dzięki, Kate. Już mi lepiej. Do Raya też zadzwonię rano.
Teraz chyba pójdę spać.
Uśmiecha się, ale w kącikach oczu widzę niepokój.
Po jej wyjściu siadam i jeszcze raz czytam umowę, robiąc
przy tym notatki. Kiedy kończę, odpalam laptop, gotowa
do napisania mejla.
W skrzynce czeka wiadomość od Christiana.
Nadawca: Christian Grey
Temat: Dzisiejszy wieczór
Data: 23 maja 2011, 23:16
Adresat: Anastasia Steele
Panno Steele,Czekam z niecierpliwością na uwagi dotyczące
umowy.A tymczasem śpij dobrze, mała.Christian GreyPrezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.
Nadawca: Anastasia Steele
Temat: Uwagi
Data: 24 maja 2011, 00:02
Adresat: Christian Grey
Szanowny Panie Grey,Oto lista moich uwag. Czekam
z niecierpliwością na środową kolację, podczas której dokładniej je
omówimy.Cyfry odnoszą się do punktów umowy: 2. Nie jestem
pewna, czy to wyłącznie dla MOJEGO dobra – tzn. eksplorowanie
MOJEJ zmysłowości i granic. Jestem przekonana, że w tym celu nie
potrzebowałabym dziesięciostronicowej umowy! To wszystko jest
dla TWOJEGO dobra. 4. Jak wiesz, jesteś moim jedynym partnerem
seksualnym. Nie biorę narkotyków i nie miałam żadnych transfuzji.
Prawdopodobnie jestem bezpieczna. No a co z Tobą? 8. Mogę
rozwiązać umowę w dowolnym momencie, jeśli uznam, że nie
trzymasz się wyznaczonych granic. Okej – to mi się podoba. 9. Być
Ci we wszystkim posłuszną? Bez wahania przyjmować
dyscyplinowanie? Musimy o tym porozmawiać. 11. Miesięczny
okres próbny. Nie trzymiesięczny. 12. Nie mogę Ci poświęcić
wszystkich weekendów. Mam własne życie albo będę je mieć.
Co powiesz na trzy w miesiącu? 15.2. Wykorzystywanie mojego
ciała w sposób seksualny i inny – zdefiniuj, proszę, słowo „inny”.
15.5. Ten cały punkt z dyscyplinowaniem. Nie jestem pewna, czy
chcę być chłostana, smagana czy karana cieleśnie. Wiem, że to
byłoby naruszenie punktów 2–5. No i jeszcze „z jakiegokolwiek
innego powodu”. To podłe i już – a mówiłeś mi, że nie jesteś
sadystą. 15.10. Jakby wypożyczenie mnie komuś innemu w ogóle
wchodziło w grę. Ale się cieszę, że mam to czarno na białym. 15.14.
Zasady. Więcej na ten temat później.15.19. Dotykanie samej siebie
bez Twojego pozwolenia. O co ci chodzi? Przecież wiesz, że tego nie
robię. 15.21. Dyscyplina – patrz punkt 15.5.15.22. Nie mogę Ci
patrzeć w oczy? Dlaczego? 15.24. Czemu nie wolno mi Cię dotykać?
Zasady:Sen – zgadzam się na sześć godzin. Jedzenie – nie będę jeść
tego, co jest na liście. Albo jedzenie, albo ja – mówię poważnie.
Ubrania – dopóki muszę nosić twoje ubrania tylko, kiedy jestem
z Tobą... okej. Ćwiczenia – zgodziliśmy się na trzy godziny, a tu
nadal są cztery. Granice względne:Czy możemy przeanalizować
wszystko po kolei? Żadnego fistingu. Co to jest podwieszanie?
Klamerki na genitalia – chyba żartujesz. Gdzie i o której godzinie
spotykamy się w środę? Pracuję tego dnia do piątej. Dobranoc,Ana
Nadawca: Christian Grey
Temat: Uwagi
Data: 24 maja 2011, 00:07
Adresat: Anastasia Steele
Panno Steele,To długa lista. Dlaczego jeszcze nie śpisz?
Christian Grey Prezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.
Nadawca: Anastasia Steele
Temat: Ślęczę po nocach
Data: 24 maja 2011, 00:10
Adresat: Christian Grey
Proszę pana, Proszę pamiętać, że przeglądałam właśnie
umowę, kiedy zjawił się u mnie pewien lubiący rządzić innymi
mężczyzna, przerwał mi i zabrał mnie do łóżka. Dobranoc.Ana
Nadawca: Christian Grey
Temat: Przestań ślęczeć po nocach
Data: 24 maja 2011, 00:12
Adresat: Anastasia Steele
IDŹ SPAĆ, ANASTASIO. Christian Grey Prezes, Grey Enterprises Holdings, Inc.
Och... wersaliki! Wyłączam komputer. Jak to możliwe,
że mnie onieśmiela, choć dzieli nas kilka kilometrów? Kręcę głową.
Z nadal ciężkim sercem kładę się do łóżka i natychmiast zapadam
w głęboki, lecz niespokojny sen.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz